Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jasiulowo. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jasiulowo. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 lutego 2014

Wyniki tildowe i Jasiul mój...

Czas na wyniki konkursiku. Uzbierała się Was okrąglutka dwudziestka. Piękne rzeczy piszecie kochane moje i kompletnie nie mogłam się zdecydować którą wybrać więc znowu losowanko urządziłam :-D.
Każda z Was dostała swój numerek :-D

3. mrumru
7. AJ
8.      ToTylkoJa
9.      pocopotka j
10.  Agata Grabarek Babicka
13.  hubka38
14.  Iwona M.
15.  Piecuchowo


 a wylosowana została...

... a to najpierw może pokażę Wam zdjęcia mojego Jasiulka, bo dawno go tu nie było. Na zakupach byliśmy w piątek w markecie i małą ławeczkę znalazłam za szaloną cenę 15złociszków, a Jasiulowi tak się spodobała, że targał ją maluch mój przez cały czas i co kilka kroczków stawiał ją sobie i siadał i wokół niego co się dzieje oglądał. Sympatyczna to wyprawa była... w sumie... nie licząc akcji zmęczonego i znudzonego Jasiulentego przy kasie. Maluch mój niebiański zaczął się drzeć wniebogłosy, siadał na podłodze, a o mało się nie położył, ale babcia go powstrzymała, uciekł nam od kasy i wrócił na sklep, więc przez chwilę nie wiedziałyśmy gdzie jest. A ja, jako matka, pierwszy raz poczułam na sobie wzrok potępieńczy ludzi stojących w kolejce za mną. Czułam się w ich oczach wyrodna, a moje dziecko nie wychowane zupełnie kompletnie na amen. 

Czy Wy też kiedyś czułyście taki wzrok ludzi gdy Wasze dziecko harcowało nieznośnie w tłumie???

Taka to historia, a dalej kilka zdjęć z tej wyprawy.

















 No dobrze pozdrawiam Was gorąco i serdecznie....


.... a wylosowany został numer 16 ście...


... więc wracajcie na początek i sprawdźcie, która to miała szczęśliwy numerek :-D




 Buziaki, śpijcie dobrze.



środa, 24 kwietnia 2013

Praca wre!

No i znowu długo się nie odzywałam, ale tym razem czas spędziłam bardzo owocnie :-)
Tata nasz kochany przyjechała w zeszłą niedzielę i, ku mojemu niezmiernemu zadowoleniu, spędzał duuuużo czasu z Jasiulą. Czego się nie robi dla maszyny i nowych, cudownych projektów!

Pierwszym z nich była torba na Jasiulowy majdan cały :-). Materiał przeleżał dwa miesiące i gdy nabrał mocy urzędowej :-P mógł w końcu dostać nowe życie :-)
Torba zdjęć jeszcze nie ma, ale już niedługo je zrobię i zobaczycie prototyp, na który, ku mojemu zaskoczeniu, dostałam już kilka zamówień :-D
Uszyłam też dwa kocyki: dla Antonka oraz dla Jego nienarodzonej jeszcze kuzynki Jadzi Jagodzianki.
Dziś ich mala zapowiedź, a jutro pojawią się zdjęcia.


Niedługo też pojawi się obiecane candy, zapraszam serdecznie!

Buziaki. Jasiulowa.

niedziela, 31 marca 2013

Jasiula i spóźniona kartka

Na wstępie chciałabym oznajmi, że ja kompletnie nie wyraziłam zgody na powrót atmosfery świąt Bożego Nienarodzenia! Pada, pada, pada od południa ten śnieg i spokoju nie daje. Nasypało mnóstwo, owszem, cudownie białego i puszystego puchu, ale chyba wszysyc mają już dosyć takiej aury.

Na poprawę humoru zrobiliśmy Jasiulowi dziś Jego pierwszą prawie sesję zdjęciową :-)
























Jasiula spisał się na medal, ale nasz aparat nie za bardzo, dlatego przy pierwszej nadarzającej się okazji trzeba będzie go wymienić :-). Okazja może siętak szybko nie nawinie, ale trzeba być pełnym nadziei, że może jednak....

Chciałam Wam też pokazać kartkę, którą zrobiłam na dyktando kartkowe w Diabelskim Młynie. Plan był dobry, gorzej z wykonaniem ostatniej części, czyli z wysłaniem zdjęć. Aj,zbyt dużo zamieszania z szykowaniem świąt kompletnie wytrąciło mnie z równowagi.








Przepraszam za jakość zdjęć, obiecuję poprawę.
Pozdrawiam w ten wiosenno-zimowy wieczór.
Jasiulowa

środa, 13 marca 2013

Prawie miesiąc...

Dawno nie pisałam, bo w sumie jakoś chęci brakowało, jakaś maruda mnie dopadła, siedzi na ramieniu i wita się ze mną każdego ranka. Była chwila, że się jej poddałam i zatruwaliśmy niestety życie pozostałych członków rodziny. Teraz odzyskałam trochę siebie i maruda zaczyna znikać powolutku. Myślę, że ten śnieg, który ślicznie i puchato spadł ostatnio, troszkę pomógł mi odzyskać humor. Może wiosna mnie jakoś nastraja markotnie...

Dobra, dobra, dosyć o mnie.

Ech, zamieszania troszkę mieliśmy przez te tygodnie ostatnie. Tata miał wyjechać,  nie wyjechał, po tygodniu znowu planował wyjazd i znów się nie udało. Jasiulowi niesamowicie dokuczały ząbki, okropne górne jedynki. Nie obyło się bez marudzenia, senności, zmęczenia ogólnego Jasiula i naszego, a i Babci się też oberwało. Wyszły dzięki Bogu obie i już są, i już nie będzie następnych takich złych i niedobrych ząbków.

Jasiula ma już cztery ząbki w sumie, zaczął porządnie na kolańcach raczkować.
Niedawno odwiedzaliśmy Lenkę i Babcia Lenkowa użyła określenia "bałykować"! Cudowne, nie sądzicie! Idealne słowo dla dziecięcej umiejętności raczkowania i na pewno bardziej pasujące. Jakoś nie mogłam pojąc o co chodzi z tym raczkowaniem. To tak jakby dziecko miało tyłem chodzić. Zachodzę w głowę i naprawdę nie wiem skąd to się wzięło. Może Wy coś wiecie na ten temat?

Z nowości szyciowych. Wczoraj powstała osłonka na jasiulowe łóżeczko, do której zbierałam się, wstyd się przyznać, już ze dwa miesiące :-( .
Zrobiłam trochę napraw ubraniowych,  a teraz planuje uszycie kołderki i podusi dziecięcych w dwóch kompletach: dla Jasiuli i jego nienarodzonego jeszcze brata lub siostry, tzn. rodzeństwa ciotecznego, żeby nie było.

Tymczasem pozdrawiam, bo Tata na obiad woła.


środa, 13 lutego 2013

Kropki, kropunie, kropeczki!

Wstaje sobie z popołudniowej drzemki Jasiulowej, a tu paczka od listonosza. Yupiii, czekałam od rana na nią. Wielka brązowa koperta przywędrowała do mnie od Kerowyna z wymianki kropkowej!

Rozpakowałam z niecierpliwością, a w niej sameeeee cudaaaaa! Zaczynając od masy słodkości, kawki, herbatki, a kończąc na dwóch pakunkach :-D


Jestem pod wrażeniem wykonania kompletu! I aż się boję, że moja wysyłka nie dorównuje Kerowynowej :-/



 W mniejszym pudełeczku znalazłam dwa woreczki przydasi i śliczny notesik z karteczkami samoprzylepnymi.
Nie wiem jak Ona to zrobiła, ale trafiła w dziesiątkę, bo akurat brakowało nam karteczek na zapiski i listy zakupów!

Dziękujemy za uratowanie :-D

 Większa paczka chowała podełeczko z urocza ramką i tagiem z haftem matematycznym, w którym Kerowyn się specjalizuje. Ramka jest świetnie wykonana i bardzo przypadła nam do gustu, a będzie w niej zdjęcie Jasiula.


Dziękuję za przydasie, które na pewno zainspirują mnie do pracy scrapowej i za cudne podarunki! Pozdrawiam serdecznie Kerowyna i nie mogę się doczekać następnej zabawy wymiankowej.

PS. Jasiulowi najbardziej podoba się folia bąbelkowa, ale co się dziwić, przeciez to chłopaczysko jest i się nie zna poprostu :-).

piątek, 8 lutego 2013

Niespodzianka!

Całkowicie i kompletnie zapomniałam, że zapisałam się na wędrującą książkę!
Zapisałam się jeszcze przed świętami i w styczniu zaglądałam jeszcze na jakuszyc.pl żeby spojrzeć gdzie aktualnie jest wędrująca do mnie książka, ale później w natłoku zajęć, jakoś zapomniałam o tym.
A tu dzisiaj niespodzianka!
Zapukał listonosz i Tata odebrał dużą paczkę do mnie. Początkowo nie miałam pojęcia co w Niej jest, już zaczęłam się obawiać, że pomyliłam daty wymianki groszkowej.
Tata rozpakował szybko paczkę, a w Niej znalazłam książkę i paczuszkę z drobiazgami od Maszy ze Sztuki Popełnionej. Ucieszyłam się niezmiernie, aż nie mogłam zasnąć na drzemce Jasiulowej :-)

Książka jest obszerna i ładnie opracowana. Z tego co zdążyłam zerknąć ma ładnie opisane instrukcje, duże i zrozumiałe rysunki. Dla takiej amatorki jak ja to skarb, więc Tatula nasz kochany powiedział, że sprezentuje mi kiedyś taką kniguszkę.



Razem z książką dostałam torebeczkę ze słodkościami, śliczną broszką, tagiem-zakładką i kompletem biżu. Dziękuje serdecznie Maszy i niedługo będę szykować się do wysyłki do następnej uczestniczki wysyłki.

***

Jasiula usiadł wczoraj raz pierwszy u Dziadków. Byliśmy na pieczeniu pączków Babcinych pysznych, bo z cukierkami, tzn. z galaretkami w czekoladzie, w środku :-) Jasiulenty wędrował po dywanie, przeszedł przez próg z pokoju do kuchni i zainteresował się drzwiami. Najpierw oparł się na łokciu tak jak zwykle, a potem na rączce co robi od jakiegoś tygodnia. Zanim ktokolwiek się obejrzał już dwie rączki były zajęte badaniem drzwi :-D

Cudak nasz kochany...


niedziela, 20 stycznia 2013

Lenkowicze...

Oznajmiam wszem i wobec, że w nocy grubo po północy narodzili się Lenkowicze!

Cudo nowe na świecie się pojawiło i jesteśmy wszyscy bardzo, bardzo, ale to bardzo szczęśliwi.  Pozdrawiamy serdecznie z Jasiulą i Tatą świeżo upieczonych rodziców i ich małe prywatne szczęście! Już nie możemy się doczekać oficjalnego przywitania. Całujemy najmocniej i najcieplej!

A za kilka miesięcy... w okolicach maja... kolejny mały cud będziemy witać...

PS. Wystąpiła mała pomyłka  -  następny cud  pojawi się w czerwcu ;-)


niedziela, 30 grudnia 2012

Myszka czy sroczka?

Malutki nasz ma łaskotki na brzuszku więc Tata często go rozśmiesza. Babcia dołożyła wierszyk i powstał dylemat jak dokładnie wierszyk brzmieć powinien...
Oto wersja, którą mówiła mi Babcia moja:

 (pokazując na środek dłoni)
    Warzyła myszka warzyła,
    ogonek sobie sparzyła:
(Łapiąc za czubki poszczególnych palców dłoni zaczynając od kciuka)
    temu dała na miseczkę,
    temu dała na łyżeczkę
    temu dała na talerzyk
    temu dała w buteleczkę
(Łapiąc za najmniejszy paluszek)
    a temu ogonek zakręciła
    i poleciała do komóreczki po jagiełeczki
(Łaskoczemy maleństwo nasze)

Internet to kopalnia informacji, więc znalazłam na pewnym forum sporo odpowiedzi na gnębiący nas temat "łaskoczącego" wierszyka :-)
U nas w domu zawsze była mowa tylko o myszce. Okazało się jednak, że dużo wersji uwzględnia kokoszkę lub sroczkę.

Podstawowa wersja według forumowiczek mniej więcej wygląda tak:

      Tu sroczka kaszkę warzyła
      Ogonek sobie sparzyła.
      temu dała na miseczkę
      Temu dała na łyżeczkę
      Temu dała do garnuszka
      Temu dała do dzbanuszka
      A temu nic nie dała
      tylko łepek urwała
      i frrrrrrrrrrrrrr poleciała... "

Oczywiście biorąc pod uwagę fakt urywania łepka, ja preferuję wersję " A temu nic nie dała, tylko frrrrrrrrrrrrrr poleciała...".

Wersja z kokoszką:

    Kokoszka kaszkę warzyla  
    temu dala na łyżeczkę
    temu dala na miseczkę
    temu dala do garnuszka
    temu dala do fartuszka
    a dla tego już nie miała
    wiec fruuuuuuu po więcej poleciała. 

Miła jest wersja ze sroczką i nutkami: 

   Tu tu tu sroczka kaszkę warzyła
    temu dała bo malutki
    temu dała bo znał nutki
    temu by nie umarł z głodu
    temu całkiem bez powodu
    a temu nic nie dała
    tylko frrrrrr! poleciała
    i tu się schowała  

Ten wierszyk nie mówi nic o parzeniu ogonka, a sroczka daje kaszkę swoim dzieciom:

     Tu Sroczka kaszkę warzyła
      I swoim dzieciom dzieliła:
     Temu dała - bo malutki,
     Temu dała - bo grzeczniutki,
     Temu dała - pięknie prosił,
     Temu dała - wodę nosił,
     A temu nic nie dała,
     I sama frrr! poleciała.

Najsympatyczniejsza według mnie jest wersja podkarpacka:

    Tu, tu, tu, sroczka kaszkę warzyła,
    tu, tu, tu, ogonek oparzyła.
    Temu dała groszek,
    temu boboszek (od bobu - przypis mój),
    temu pszeniczkę,
    temu wyczkę,
    a temu czapeczkę porwała i furrrrrrrrr... poleciała" 

Idąc dalej tym tropem forumowiczki wspomniały tez o kilku innych wierszykach i oto trzy wersje "Kosi łapki":

Znana przeze mnie:

Kosi kosi łapki 
pojedziem do babki
a od babki do dziadka 
zabierzemy kudłatka

Z forum:
Kosiu kosiu kosiany
pojedziemy do mamy
a od mamy do taty
tam jest piesek kudłaty"

Podkarpacka: 

Tasiu, tasiu, tasiany,
pojedziemy do mamy,
a od mamy do taty,
tam jest piesek kudłaty.  

Oj na dziś już koniec. Późno jest, Jasiula lula już, my robimy gulasz sylwestrowy i też dołączymy do Jasiuli.
Pozdrawiam i życzę wspaniałego sylwestra i tradycyjnie bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwego Nowego Roku!!!

PS: Wykorzystałam informacje zamieszczone pod tym linkiem

czwartek, 27 grudnia 2012

Oj i to by było na tyle...

Dwa tygodnie przygotowań, miesiąc planowania i po trzech dniach "odpoczynku" człowiek jest bardziej zmęczony niż przed. W tym roku święta ratują się jedynie tym, że pierwszy raz mieliśmy Jasiule przy sobie. W innym przypadku myślę, że bylibyśmy nawet troszkę rozdrażnieni ilością przygotowań i krótkim finałem świątecznym.

Co tu dużo pisać. Było bardzo przyjemnie i śmiesznie dzięki Jasiuli. Dla mnie święta bez dużych opadów śniegu nie maja kompletnie uroku, więc przeminęły bez większej radości.

Jasiula marudzi. Idę.

środa, 19 grudnia 2012

Mała poprawa

Tak, nastąpiła poprawa stosunków Jasiulowo-mamusinowych. Synek już nie jest tak marudny, odpoczywa przed atakiem górnych jedynek, a mamusia opracowała nowy sposób na drzemki. Jasiula ląduje dwa razy dziennie w rodzicowym łóżku i sobie lula nawet dwie godziny czasem, a standardowo póltorej. Nie można co prawda wykonywać wtedy zbyt hałaśliwych prac, ale za to drzemkę przedpołudniową odprawiam z Nim, a popołudniową wykorzystuje na ogarnięcie ogólne dnia, więc jest dużo lepiej niż przez ostatnie prawie trzy tygodnie.
Jest miło i sympatycznie!!! Znowu!!!
Wymagało to od Nas ponownego dotarcia swoich zwyczajów, ale to był mały koszt zważając na zyski.

Za kilka dni święta.W domku w zasadzie posprzątałyśmy razem z Babcią, choinka kupiona, kolekcja bombek też odświeżona, nawet bigos wylądował już w słoikach, co by święta nie wykorzystywać tylko na kucharzenie, ale też na odpoczynek :-). Humor w zasadzie dopisuje /z małymi wyjątkami, ale nawet nie warto o nich wspominać/. Czas świąteczny jest już nawet troszkę zaplanowany, tylko sylwester trzeba jeszcze dogadać. Tzn miejsce już jest, ale skład prowiantu trzeba dopracować.

A propos miejsca, to spędzamy tegoroczny koniec roku u Lenkowych. Przyszywana Ciocia Jasiuli, Lenkowa, jest w końcu 8ego miesiąca ciąży, a druga Ciocia w drugim trymestrze, więc huczny bal został wykluczony. Po za tym prawdopodobnie Jasiulę zabieramy z sobą :-).

Oj jeszcze jedna nowina. Spacery spędzaliśmy zwykle z Antonkiem i Jego mamą. Chłopaki nasze co prawda więcej czasu spędzali na spaniu podczas spacerków, ale za to my miałyśmy sporo tematów dzieciowych do obgadania :-). A pod sklepem lub pocztą miał kto zostać z wózkiem, bo oczywiście udogodnień w postaci podjazdów brak w naszym miasteczku. Niestety już niedługo nie będziemy mieć towarzystwa, bo emigrują nasi Antonowicze do UK. Szkoda wielka, bo bardzo miło spędzało się spacerowanie razem.

To na tyle byłoby dziś. Jasiula śpi, a ja czekam na Tatę z obiadem. To pa.

PS. Kolejne dwa termoforki powędrowały w świat, i wyszyły się dziś kolejne dwa w zastępstwo :-).


piątek, 14 grudnia 2012

Gdyby...

Gdyby ktoś kiedyś powiedział mi, że nie będę się lubiła ze swoim dzieckiem stwierdziłabym, że osoba ta zwyczajnie postradała zmysły...

Fakt jest faktem, Jasiula od początku grudnia ząbkuje. Nie było łatwo, trochę marudnie i jęcząco, ale znośnie. Jednak nadszedł moment kryzysowy, kiedy 5ego pojawiły się dolne jedynki.
No i zaczęło się.
W Jasiule jakby diabeł wstąpił. Dziecko, które było spełnieniem marzeń /nie moich, bo mimo wszystko spodziewałam się, że od początku moje pierworodne będzie raczej kapryśne, uparte i "rządzące"/ zmieniło się o 360 stopni.
Dawniej, budził się po 8mej lub 9tej, spokojnie bawił czekając na pierwszy posiłek, zjadał go, bawił się około godzinki lub półtorej, następnie drzemał około godzinki, budził się jadł... i tak do wieczora mniej więcej co trzy godziny ten sam rytuał.
Jasiula mój bawił się sam, nie potrzebował dużo uwagi z wyjątkiem wieczorów kiedy naturalnie był już znudzony zabawkami i leżeniem, ale wtedy Babcia i Tata nadrabiali cały dzień nieobecności.

To było bardzo miłych 5 miesięcy macierzyństwa...

Aktualnie piszę posta z jęczącym dwuzębnym Jasiulą na kolanie. Dziś obudził się wpół do 9tej i spał do tej pory raptem 15 minut.  Teraz jest nieprzewidywalny. Nie wiadomo czego chce i dlaczego jęczy.
Generalnie koło godziny 14nastej przestajemy się z Jasiulą lubić. On ma mnie dość, a ja Jego serdecznie też. Babcia wraca z pracy, niedługo potem Tata no i jesteśmy uratowani. To znaczy chyba bardziej Jasiula niż ja.

Ech i po co ja mówiłam, że Mały jest zbyt grzeczny i czekam na kryzys bo sama nie wierzyłam, że dziecko może być tak spokojne i ułożone jak Jasiula jeszcze dwa tygodnie temu był. No i wykrakałam. I po co tak gadałam. I na co mi to było.

Kończymy bo Jasiula się już nudzi, a jeszcze musimy przetrwać dwie godziny. Żegnamy. Mamy nadzieję, że jeszcze się odezwiemy...

poniedziałek, 19 listopada 2012

Początek

Ufff, nasze drugie podejście do blogowania. Tym razem to chyba nam się uda :-).

Zmobilizujemy się z Jasiulą, może nie będziemy mieć zbyt wiele czasu, ale musimy nawiązać jakiś, choćby pozorny, kontakt z normalnością.

Teraz trochę o tym co się u nas dzieje. Tworzymy sobie, a wszystko wina Taty. Cudownie i niezmęczenie namawiał i wspierał, byśmy zaczęli coś tworzyć swojego, no i w końcu się poddaliśmy :-). I tak przyszedł sobie do nas pomysł na termoforki.

Zaczęłam szyć. W końcu ujrzały światło dzienne. Cudowne, mięciutkie, najmilsze, ozdobione delikatnymi serwetkami szydełkowymi. Niedługo, jak juz wszystkie będą gotowe, wrzucę zdjęcia z procesu tworzenia.

Teraz serdecznie się żegnamy, bo Jasiule kąpać będziemy.

Dobranoc.