czwartek, 27 grudnia 2012

Oj i to by było na tyle...

Dwa tygodnie przygotowań, miesiąc planowania i po trzech dniach "odpoczynku" człowiek jest bardziej zmęczony niż przed. W tym roku święta ratują się jedynie tym, że pierwszy raz mieliśmy Jasiule przy sobie. W innym przypadku myślę, że bylibyśmy nawet troszkę rozdrażnieni ilością przygotowań i krótkim finałem świątecznym.

Co tu dużo pisać. Było bardzo przyjemnie i śmiesznie dzięki Jasiuli. Dla mnie święta bez dużych opadów śniegu nie maja kompletnie uroku, więc przeminęły bez większej radości.

Jasiula marudzi. Idę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz