Chyba jeszcze nie wiecie, ale wylądowałam pewnego dnia na studiach zupełnie nie dla mnie tzn."Edukacja techniczno- informatyczna". Skończyłam je, a i owszem, ale w sumie nie wiem dlaczego po pierwszym roku nie podjęłam decyzji o zmianie kierunku i szukaniu swojej drogi skoro serdecznie nie znosiłam studiowania tam. Może się bałam, nie chciałam nikogo zawieść i wolałam poświęcić siebie. Aj, wtedy żyłam w przeświadczeniu, że studia są NAJWAŻNIEJSZE, w sumie wszyscy w koło mnie tak myśleli. Teraz już wiem, że mogłam poczekać, poszukać swojej drogi, tego co chce robić i dopiero wtedy podjąć decyzję o studiowaniu. Większość ludzi w wieku nastu lat nie jest w stanie podjąć tak ważnych decyzji, bo nasza edukacja skutecznie zabija talenty i tłumi predyspozycje. Człowiek w gimnazjum i liceum jest skazany na klucz, który napisała jakaś mądra/niemądra głowa,a po skończeniu szkół średnich nie ma pojęcia co lubi i co che w życiu robić Nie ma w naszym szkolnictwie specjalistów, którzy skutecznie i sensownie pokierują młodym człowiekiem. A szkoda, bo wielu ludzi z cudownymi talentami ląduje za biurkiem i są nieszczęśliwi.
Mam przyjaciółkę z liceum, która bardzo chciała iść na bułgarystykę i zostać tłumaczem. Niestety rodzice stwierdzili, że jest to kierunek zupełnie bez przyszłości i dziewczyna wylądowała na poligrafii, bo przecież to praktyczny zawód będzie. Aktualnie pracuje w jednym z banków. Nie czuje się tam najgorzej, ale za studiami nie przepadała i pracy tej też nie kocha, bo nie widzi możliwości rozwoju. A gdyby poszła na wymarzony kierunek studiów, może byłaby niesamowicie rozchwytywanym tłumaczem bułgarskiego, albo, jeżeli nie, to przynajmniej uwielbiałaby swoją pracę i wędrowałaby do niej codziennie z uśmiechem na ustach. Mimo, że rodzice są bardziej doświadczeni od dzieci nie mogą wtrącać się w tak ważne sprawy. Tak się teraz zastanowiłam, że trzeba by było takich rodziców co się wtrącają samych wysłać na studia, na które iść zupełnie nie chcą i kazać im się męczyć 5 lat. Mnie nikt nie zmuszał na szczęście, ja po prostu miałam zbyt mało odwagi, żeby powiedzieć, że nie chce tych studiów kontynuować. Zaciskałam zęby i męczyłam się na wykładach, na ćwiczeniach, na egzaminach... jedynie ludzie, których poznałam na kierunku i w akademiku byli warci bycia tam.
Ale się rozpisałam, chyba tak długiego postu jeszcze Wam nie wymodziłam :-D. Podsumowując, najważniejsze jest to, żeby robić to co się kocha, a nie spełniać oczekiwania innych. A teraz wracamy do rzeczywistości czyli do tego co najpiękniejsze. Czas na zdjęcia pierwszej porcji tkanin i tasiemek :-D
Już nie mogę się doczekać, aż wyczaruję cudowności moje z tych tkanin i dodatków.
Już nie mogę się doczekać, aż otworzę swój sklepik mały i będę go zapełniać produktami.
I już nie mogę się doczekać Waszej opinii, bo przecież dla Was jestem i dla Waszych pociech ukochanych.
Przypominam o rozdawajce termoforkowej u Jasiulowej.
Pozdrawiam serdecznie. Jasiulowa.
Materiały piękne, szczególnie urzekły mnie te w różyczki. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę się doczekać,aż wyczarujesz z tych pięknych materiałów i dodatków coś fantastycznego:)
OdpowiedzUsuńPowodzenia życzę i czekam na pierwsze efekty :)))
zapraszam do mnie-obserwatorów : http://renia114.blogspot.com/
Ale tutaj piękne rzeczy u Ciebie! :) Aż miło się zrobiło oglądać takie cudeńka :-) jak będę mieć jakiegoś dzidziusia w rodzince to takiego wielorybka na pewno się postaram u Ciebie zamówić :)
OdpowiedzUsuń