Aż wstyd mi jak patrzę na ilość postów marcowych. Stwierdzam, że trzeba nadrobić zaległości i postaram się zamieścić wszystko co zdołałam zmontować w ciągu tego miesiąca zanim nadejdzie 1wszy kwietnia.
Zaczynam od słodkości. Jakże mogłoby być inaczej :-)
Ze względu na brak czasu nie piekłam wielu nowości w marcu. Zdarzyły się trzy okazje urodzinowe, warte poświęcenia czasu na pieczenie, tak trudnego w ostatnim okresie do wygospodarowania.
Pierwsza z nich to 14ste urodziny Cioci Oliwii. Tradycyjnie odwiedziłam Moje Wypieki i czekał tam na mnie przepis na Torcik brownie! Dla mnie jest to malutkie cudeńko.
Ciasto jest aksamitne w konsystencji, troszkę wilgotne, raczej ciężkie, z cudownie rozpływającym się w ustach smakiem prawdziwej czekolady. Samo ciasto nie przypadnie na pewno wszystkim do gustu (zauważyłam kawałki zostawione na talerzykach na imprezie urodzinowej) sprawia wrażenie zakalcowego ze względu na duża wilgotność i zwartą strukturę. Ja jednak mogłabym je jeść bez żadnych dodatków.
Biszkopt przekładamy kremem zrobionym z mascarpone i masła orzechowego. Ostatnio użyłam masła Feliksa, jednak jest ono według mnie zbyt gładko zmielone, dlatego polecam mało firmy Sante.
Na wierzch wędruje niewielka porcja kremu, po to by zasypać ją prażonymi solonymi orzeszkami ziemnymi.
Najlepsze jest jednak na końcu ... karmel ...
Na początku obawiałam się robienia karmelu samodzielnie, ale przepis jest tak prosty, że nawet najmniej doświadczony zapaleniec wypieków na pewno sobie poradzi.
Jedynym zastrzeżeniem jakie mam,jest, że torcik powinien jednak powędrować do lodówki, bo mój krem się najzwyczajniej w świecie rozpłynął podczas krojenia.
Polecam torcik, bo jest niepowtarzalny i na pewno przypadnie do gustu kawoszom.
Drugą okazją były urodziny Cioci Gosi i Wujka Emila. Połączyłam je ze względu na bliskie terminy i wyczarowałam Babeczki Michałkowe z przepisu zaczerpniętego z tej samej strony.
Babeczki najbardziej zasmakowały Cioci z czego byłam bardziej niż zadowolona. Mam nadzieję, że smakowały też malutkiej istotce, którą nosi w brzuszku :-P
Te małe przysmaki są leciutkie i bardziej kruche niż te które piekę z podstawowego przepisu. Mają raczej piaskową konsystencję.
Na wierzchu umieściłam krem z mascarpone i musu malinowego oraz połówkę orzecha włoskiego na środku.
Niestety nie zdążyłam zrobić żadnych zdjęć dlatego odsyłam Was do strony www.mojewypieki.com:-)
Jakiś ten post wyszedł smutny, a przecież bardzo wesołych rzeczach opowiada. Postanowienie kwietniowe: zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia!
PS. W kwietniu będzie candy :-). Już nie mogę się doczekać.
Dziękuję ślicznie i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń